sobota, 26 lipca 2014

#5 | Louis Tomlinson

Jak obiecałam, imagine z Louisem. Przepraszam, że dodaję po tak długim czasie, ale totalnie nie miałam pomysłu.. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie.
Ten imagine dedykowany jest dwóm osobom: @UlenkaPaw i @JustLove1D001
enjoy!<3

___________________________________

  Szliśmy, opustoszałą już, ulicą Cambridge trzymając się za ręce. Rozmawialiśmy o jego wyprowadzce do Doncaster. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że będziemy żyć w rozłące.
- To tylko 170km, będę wpadał w każdy weekend. - Zapewniał mnie Louis, chodź w jego głosie również wyczuwałam żal.
- Chyba aż. - Mruknęłam, kopiąc kamień, leżący na drodze.
  Byłam załamana. Zawsze kiedy potrzebowałam pomocy mogłam zwrócić się do niego, wiedział o mnie wszystko, starał się okazywać mi jak największe wsparcie, a moi rodzice go wręcz ubóstwiali! Co się ze mną stanie, gdy Tommo wyjedzie ? Czy poradzę sobie sama w Cambridge, zdana głównie na siebie ?
  Oczy zaszły mi łzami, praktycznie nic nie widziałam, bo dodatkowo padało. Przyśpieszyłam kroku.
- [T.I], będzie dobrze.. - Zaczął pasiasty, starając się jakoś rozluźnić atmosferę.
- Nie, nie będzie! - Odwróciłam się do niego gwałtownie i zaczęłam iść tyłem, zwrócona twarzą w jego twarz. - Mówię ci, że to wszystko się rozsypie. Jestem pewna. Związki na odległość nigdy się niczym dobrym nie kończą. Będziesz przytulał komp.. - Nie dokończyłam bo poczułam przeszywający ból, który w, zdecydowanie zbyt szybkim, tempie rozniósł się po całym moim ciele. Uderzenie było tak silne, że wylądowała na masce samochodu, rozbijając głową przednią szybę.
  I tutaj wspomnienia się urywają. Pamiętam jedynie krótkie, nic nie znaczące momenty. Louis podbiega do mnie, pobladły ze strachu i łapie za chłodną rękę. Kierowca wyskakuje z samochodu jak poparzony. BooBear zapewnia, że już nigdy mnie nie opuści. Akurat. 


~♥-♥-♥-♥-♥~ 

  - Wcześnie dziś wstałaś, jak na ciebie. - Mama przywitała  mnie gorącym kubkiem herbaty. Przetarłam dłońmi oczy i odebrałam od niej napój. 
- Nie mogę się wyspać ostatnio. Ciągle mam przed oczami to zdjęcie. - Usiadłam na krześle, wzdychając głośno. Rodzicielka wzruszyła ramionami.
- [T.I], już ci mówiłam co myślę na ten temat. Ty masz kolegów, on ma koleżanki. To normalne. 
- Ale ona wrzuciła zdjęcie na swojego facebooka, jak Louis całuje ją w policzek! Mamo, to nie jest normalne. Kiedy mieszkał tutaj, żadna z jego "koleżanek" się do czegoś takiego nie posunęła.
- Albo on się do czegoś takiego nie posunął.
- Słucham ? 
- Nic, nic. Ja.. śpieszę się do pracy. Pogadamy jak wrócę. - Kobieta wyszła, zostawiając mnie w jeszcze bardziej ponurym nastroju. Postanowiłam zadzwonić do [I.T.N.P], która po przeprowadzce Tommo'a starała się, z całych sił, mi go zastąpić. Umówiłyśmy się na spotkanie. 
  Po godzinie, szatynka zapukała do jasnobrązowych drzwi mojego domu. 
- Wpadłam na parę rzeczy w sieci, które koniecznie muszę ci pokazać. - Dziewczyna, bez zbędnych czułości wtargnęła do środka i od razu pognała schodami na górę. 
- Mam nadzieję, że to coś chociaż trochę poprawi mi humor. - Wyjąkałam, siadając na podłodze. 
- Niestety. Patrz- [I.T.N.P] wręczyła mi do ręki swojego iphone'a. - Na tym zdjęciu, też stoi obok niej i obejmuje ją w talii, na tym trzymają się za ręce, a na tym patrzą sobie prosto w oczy. Wszystkie fotki wrzucił ich wspólny znajomy- Jason Richards. [T.I] ja nie chcę cię martwić, ale tu jak nic widać, że Louis się w niej zakochał. - 
  Byłam przygotowana na najgorsze, więc po prostu podniosłam poobijany telefon z nocnej szafeczki i wybrałam numer BooBear'a, żeby to wszystko wyjaśnić. Niestety, nawet nie zaprzeczał. Powiedział, że miałam racje, co do związków na odległość i że bardzo kocha Zoe. Dopiero kiedy zakończyliśmy rozmowę, zaczęłam płakać. 

~♥-♥-♥-♥~

  Od tego wydarzenia zaczęły się wszystkie moje problemy. Zaczęłam się ciąć, pić i palić, nie szło mi w szkole, chodź dawniej należałam do najlepszych uczniów w klasie i nie dogadywałam się z rodzicami, bo każda nasza rozmowa kończyła się kłótnią na temat mojej niekorzystnej zmiany. Miałam dość siebie i swojego beznadziejnego życia, nad którym straciłam kontrolę. Jedyną osobą, która się ode mnie nie odwróciła była [I.T.N.P], ale miałam na uwadze też to, że ona ma również swoje problemy, więc starałam się jej nie obciążać zbytnio moimi. 
  Czytałam starą rozmowę na facebook'u z Louis'em, uśmiechając się przez łzy. To była moja codzienna, rutynowa czynność, bez której nie mogłam zasnąć. Od ponad miesiąca, chłopak nie odezwał się do mnie słowem. Właściwie, nasze zerwanie było ostatnim razem, kiedy słyszałam jego głos. 
  Zegar w moim laptopie wskazywał godzinę 22:14, kiedy za oknem usłyszałam głośny, znajomi mi śmiech. Delikatnie rozsunęłam zasłony i zobaczyłam jego z nią. To wystarczyło, żebym wybuchła. Wyjęłam z szuflady w biurku żyletkę i zrobiłam to, co wychodzi mi najlepiej. 

~♥-♥-♥-♥-♥~

  Wyszłam ze szkoły, w dość dobrym, jak na moją sytuację, nastroju. Rodzice zauważyli blizny na moich rękach i od razu wysłali mnie do psychologa. Od alkoholu nie zdążyłam się uzależnić, więc bez problemu go odstawiłam, po przeprowadzeniu długiej rozmowy z tatą. Starałam się poukładać sobie życie na nowo, zapomnieć o Louis'ie i o tym, co przez niego wycierpiałam. Szło mi całkiem nieźle, potrzebowałam po prostu czasu. Rozstałam się z [I.T.N.P] oraz jej blond-włosym chłopakiem przy niewielkim obskurnym sklepiku i resztę drogi przebyłam sama, wsłuchując się w głośne piosenki The Pretty Reckless. 
  Pod domem, zauważyłam znajomy, czerwony samochód. Zaintrygowana, wbiegłam do środka, zastając w kuchni mamę, panią Jay oraz jej syna. Otworzyłam usta z niedowierzaniem, przywitałam się nieśmiało i pognałam do pokoju, pokonując kilka schodów za jednym skokiem. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zaklęłam w duchu. Po jaką cholerę oni tu przyjechali właśnie wtedy kiedy już zaczynało się układać ?
  Nie minęło pięć minut, a usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Rzuciłam krótkie 'wchodź' i odwróciłam głowę w stronę okna. 
- [T.I], nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. 
- Bez wzajemności. - Mruknęłam niezadowolona.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak mi głupio. - Chłopak przejechał dłonią po karku. - Wiem, że bardzo cię zraniłem, ale wiem też, że nadal cię kocham. Zawsze kochałem. Zoe była po prostu przyjaciółką, nigdy nie czułem do niej tego, co czuję do ciebie. Uświadomiłem to sobie, kiedy twoi rodzice powiedzieli nam, co się z tobą dzieje. 
- Co ci dokładnie powiedzieli ? - Zapytałam zrezygnowana.
- Wszystko, [T.I]. Mam świadomość tego, że to po części moja wina. Przypomniałem sobie jak bardzo cierpiałem po twoim wypadku i co ci wtedy obiecałem. Przyjechałem specjalnie dla ciebie, żeby cię przeprosić. - Przytuliłam się do Louisa. Tak bardzo za nim tęskniłam, że po prostu nie mogłam się dłużej na niego gniewać. 
- Tylko idiota rzuca dziewczynę przez telefon. - Rzuciłam w niego poduszką i uśmiechnęłam się przez łzy. 
- Czyli jest jak dawniej ? - Zapytał BooBear z niedowierzaniem.
- Tak, nadal zamierzam zostać panią Tomlinson, tego nie unikniesz. - Oboje roześmialiśmy się, na wspomnienie starych, dobrych czasów.




_________________________________

Kiepsko mi to wyszło. Chyba wypadłam z wprawy. No nic, będę pisać więcej to będzie co raz lepiej ^^ 
do następnego imagine'a,
loveya ♥ 
xxx

wtorek, 22 lipca 2014

Post Organizacyjny

Na początku chciałam przeprosić, że od kilku dni nie dodałam żadnego imagine'a, ale strasznie źle się czuję i przez to z trudem przychodzi mi wymyślenie czegoś sensownego, wolę poczekać aż mi się nie polepszy bo na prawdę brak mi pomysłów. Może inaczej, pomysł na imagine z Lou już mam, ale coś nie mogę się skupić i jakoś ładnie ubrać to wszystko w słowa. No nic, obiecuję, że będę się starać.

xx love you'all <3

piątek, 18 lipca 2014

Liebster Awards

jeeeej, zostałam nominowana przez Ann Horan, bardzo Ci dziękuję *-*
sprawa wygląda tak, że ja jestem troche 'lewa' w tych sprawach bo dopiero od kilku dni prowadzę bloga, więc jakbym popełniła jakiś błąd to od razu krzyczeć i to głośno :D
Z tego co mi wiadomo mam odpowiedzieć na pytania i nominować inne blogi.. to do dzieła ♥ 

_____________________________________

Pierwsza Nominacja *-*
od Ann Horan z right-now-one-direction.blogspot.com/

1. Twoja największa wtopa?
hahahhaha jezu XD nie ;D

2.Lubisz wyróżniać się z tłumu?
baaaaardzo ;d

3. Ulubiony zapach perfum?
Hmm w sumie to określonego zapachu nie mam

4.Twoje hobby?
zazwyczaj mam problem z tym pytaniem XDD jestem dość leniwa i nie mam takiej rzeczy, której podporządkowuję innę. (znaczy mam-1D ale to chyba nie jest hobby o; )

5. Twój ulubiony cytat?
'I slowly burn..'
taki to cytat jaka ze mnie wróżka :D ale podobają mi się te słowa

6. Dlaczego prowadzisz bloga?
Często odwiedzam blogi z imagine'ami i chciałam sama się sprawdzić w roli bloggerki :)

7.Masz jakiegoś idola?
Mam pięciu ♥

8. Czego nigdy byś nie zrobiła?
Nie poszłabym na koncert Kwiatkowskiego

9.Dokończ!
Kocham..1D!
Nienawidzę..fałszywych ludzi
Nie mogę..żyć bez swojego ip
Uwielbiam..moją rodzinkę
Mam..zakręcone życie
Szukam..stale czegoś XD
Tęsknię..za kimś
Marzę..aby przytulić się do Louisa *-*
Ufam..jedynie rodzinie i najlepszej przyjaciółce
Szanuję..starszych
Toleruję..poglądy innych ludzi
Chciałabym..żeby w Polsce był koncert 1D
Potrzebuję..Louisa, tu i teraz xd
Śmieję się gdy..zrobię coś głupiego
Płaczę gdy..jest mi smutno xd

10. Twoja największa wada?
za bardzo się wszystkim przejmuję

11.Plany na przyszłość?
Studia, wyjazd do Londynu, spotkanie z 1D.. a potem się zobaczy! ♥



MOJE PYTANIA:

1.Co zainspirowało cię do pisania bloga?
2. Masz jakieś hobby?
3. Jesteś przesądny/a?
4. Masz swoją szczęśliwą liczbę?
5. Jakie są twoje ulubione perfumy?
6. Jest ktoś, kogo uważasz za swojego idola?
7. Jaki rodzaj muzyki lubisz?
8. Jesteś nieśmiały/a czy raczej otwarty/a?
9. Czego w sobie nie lubisz?
10. Co ci się w tobie podoba?
11. Jaka jest twoja największa wpadka?


Blogi, które nominuję:

http://rock-me-imaginy-z-one-direction.blogspot.com
http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com
http://imy-one-direction-infection.blogspot.com
http://imaginy-1d-forever.blogspot.com
http://up-all-night-imagine-1d.blogspot.com
http://nialllovebigos.blogspot.com
http://harrykochakotki.blogspot.com
http://heat-me-harry-styles-fanfiction.blogspot.com
http://opowiadaniadrakii.blogspot.com
http://vampireacademyromitri.blogspot.com
http://annabethstark.blogspot.com

______________________

dziękuję za nominację :) Jutro powinien pojawić się imagine z Louisem
-kisses x

środa, 16 lipca 2014

#4 | Zayn Malik

                 Imagine dedykowany @KsiężniczkaZayna*-* / mam nadzieję, że się spodoba^^

_______________________________________

  Obudziłam się w niezwykle dobrym humorze. To właśnie dziś był ten wielki dzień, na który czekałam od dawna. To właśnie dziś, Zayn Malik, kapitan szkolnej drużyny futbolowej miał zwrócić na mnie swoją uwagę. Dotknęłam bosymi stopami chłodnego parkietu i poczłapałam do niewielkiej garderoby w rogu pokoju. Ubrałam ciemno-niebieska spódnicę, krótszą z przodu, dłuższą z tyłu, biały top bez ramiączek i złoty naszyjnik. Cały outfit ładnie dopełniał pasek w tym samym kolorze, co biżuteria. Na stopy założyłam baletki, a włosy spięłam w niechlujnego koczka. 
  Po wykonaniu porannej toalety, zeszłam do kuchni, w której przy porannej kawie siedzieli rodzice, razem z moim starszym bratem, Mike'em. 
- Cześć wszystkim. - powiedziałam zadowolona, wsuwając do czarnej torebki książki ze stołu. 
- Gotowa ? - zapytał tajemniczo chłopak.
- No pewnie, że tak! Już nie mogę się doczekać. - odparłam bez namysłu. Rodzice nie zwrócili w ogóle uwagi na naszą zagadkową konwersację, tylko nadal sączyli ciemny napój, czytając nowy numer codziennej gazety. Po chwili odezwał się tata, z promiennym uśmiechem na twarzy.
- [T.I], wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
- właśnie, słonko, najlepsze życzenia. - wtrąciła mama. - prezent wręczymy ci po południu. A ty, Mike, masz coś dla siostry ?
- Oczywiście. Ode mnie dostanie najlepszy prezent jaki sobie mogła wymarzyć. - odpowiedział chłopak i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie.

 ~♥-♥-♥-♥~ 

- I co, Malik, myślisz, że możesz wszystko, bo jesteś kapitanem ?- wrzeszczał Mike, potrząsając oszołomionym mulatem. - Nie ze mną takie numery! - po tych słowach, mój brat wymierzył Zaynowi siarczysty policzek i kopnął go w brzuch. Chłopak zajęczał i zgiął się w pół. 
- Ostrzegałem cię! Od dawna mówiłem, że jeśli się nie ogarniesz to w końcu spotka cię kara! Ostrzegałem, prawda !? - Mike kontynuował, a z nosa Malika wypłynęła stróżka krwi. - A jeżeli komuś powiesz, choćby jednej osobie, to pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś! -
  Z ukrycia, przyglądałam się całej scenie, czekając aż brat wypowie te właśnie słowa, to był nasz sygnał. Poprawiłam jeszcze włosy i wyskoczyłam zza murku. 
- Ej! Puść go! - zawołałam, starając się brzmieć wiarygodnie. 
- Bo co, paniusiu ? Co mi zrobisz ? - cmoknęłam, udając niewzruszoną ostrym tonem rozwścieczonego chłopaka.
- McLevis właśnie tu idzie. - odparłam znudzona. Mike posłał jeszcze Zayn'owi nienawistne spojrzenie i szybkim krokiem się oddalił. 
- Wszystko okej ? - zapytałam zatroskanym tonem, podchodząc do klęczącego mulata. Położyłam mu rękę na ramieniu. - Bardzo cię boli ?
- Bywało gorzej. - wyjąkał chłopak, powoli podnosząc się z pozycji klęczącej. Oparł się plecami o mur, oddzielający teren szkoły od ulicy i zaczerpnął łapczywie powietrza. - Dzięki. Gdyby nie ty, to nie wiem jakby się to skończyło.
- Nie ma sprawy. Jestem [T.I][T.N]
- A ja Zayn, Zayn Malik. 
- Miło mi cię poznać. - zachichotałam, odgarniając kosmyk włosów z twarzy. 
- Chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć. Dasz się zaprosić jutro wieczorem na spacer ?
- Z wielką przyjemnością. - odparłam, delikatnie całując chłopaka w policzek i oddaliłam się. Bing Bang, 1:0 dla mnie. 

~♥-♥-♥-♥-♥~ 

- Mike, nie wiem jak ci dziękować! - zawołałam, rzucając się bratu na szyję. Był piątek i za pół godziny miała zacząć się moja randka z Zaynem. Byłam prawie gotowa. Miałam na sobie przewiewną, miętową sukienkę i niskie, czarne converse'y. 
- [T.I] już ci mówiłem, to twój prezent urodzinowy. - Chłopak roześmiał się, ukazując rząd swoich białych zębów.
- No tak, ale mało która dziewczyna ma tak odjechanego brata! Poważnie, przecież mogłeś mieć przeze mnie kłopoty.
- Niee, Malik jest zbyt bojaźliwy, już raz miał taką akcję, w poprzedniej szkole i nikogo nie wkopał. Spokojna głowa. Nie masz wyrzutów sumienia ?
- Nie, bo my zawsze dostajemy to, co chcemy. Zdążyłam się przyzwyczaić. - Po tych słowach, usłyszałam swoje imię, wykrzykiwane przez mamę. 
- Muszę lecieć, właśnie zaczyna się moja randkaaaaa. - ostatnie słowo wręcz zapiszczałam i wybiegłam z pokoju brata. 
  Szybkim krokiem pokonałam schody i już kilka sekund później stałam w holu, zapewniając mamę, że nie wrócę zbyt późno. Z bijącym sercem otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Zayn, ubrany w biały t-shirt, szare rurki, czarną baseball'ówkę i ciemne air maxy. Na jego twarzy prawie o ogóle nie widać było śladów pobicia, prawie. Jedynie skóra wokoło oka była lekko posiniaczona.
- Gotowa ? - zapytał, przyjaźnie się uśmiechając. Domknęłam drzwi i wzięłam chłopaka pod ramie.
- Gotowa. Gdzie idziemy ?
- Przed siebie. - odparł Malik, schodząc ze schodków, prowadzących na patio przed naszym domem. 
- Too.. co chcesz robić, kiedy już skończymy szkołę ? 
- Sam nie wiem, moją pasją jest muzyka, ale ciężko się wybić w tej branży. A ty ? - roześmiałam się.
- Wiesz.. przed nami ostatni rok nauki, a ja wciąż jestem niezdecydowana. Myślałam, nad karierą modelki, ale to tylko dziecinne marzenia.
- No coś ty, na pewno byłabyś sławna! Jesteś przecież prześliczna! - powiedział mulat, drapiąc się po karku.
- Na prawdę tak sądzisz ? - zapytałam, czując, że radość rozpiera mnie od środka.
- A czy wyglądam na chłopaka, który prawi komplementy praktycznie obcym dziewczynom ? - Malik, uniósł jedną brew do góry, co wyglądało przekomicznie. Wybuchnęłam śmiechem.
- No nie. Dziękuję.
- To ja dziękuję. Nie rozumiem o co chodziło Mike'owi, zawsze dobrze się dogadywaliśmy, starałem się być dobrym kapitanem. - chłopak powoli wypuścił powietrze z ust. - Jak widać są wśród nas też fałszywi ludzie. - To była jedna z najgorszych chwil tego wieczoru. Przez chwile poczułam się jak ostatnia idiotka. Ale to uczucie szybko minęło, bo Zayn zmienił temat. Mówił o swojej ulubionej piosence, której niestety nie kojarzyłam, więc poprosiłam żeby mi ją zanucił.
- Ej.. a nie myślałeś żeby iść do X-Factora ? - zapytałam, zachwycona płynną barwą jego głosu. - Końcem wakacji są castingi. Jak chcesz, mogę pójść z tobą, dla towarzystwa.
- Sam nie wiem, jestem trochę nieśmiały.
- Oj weź, dobrze się przygotujesz i wygrasz! Zayn, z takim talentem ty na prawdę daleko zajdziesz, ja to czuję. - Usiedliśmy na samotnej ławeczce w cieniu, z dala od światła lamp ulicznych. - Możemy zacząć ćwiczyć już teraz. - zaproponowałam, uśmiechając się szeroko.

~♥-♥-♥-♥-♥~ 

  - Gotowy ? - zawołałam śpiewnie, wchodząc do sypialni Zayna.
- Moment, jeszcze chwilka.
- Skarbie wiesz, że zbierasz się dwa razy dłużej ode mnie ? Koniecznie chcesz pobić swój rekord sprzed tygodnia ? 
- I juuuuuż! - Malik wyskoczył zza otwartych drzwi szafy i zaczął tańczyć. Roześmiałam się.
- Dobrze wyglądasz. - Pochwaliłam. 
- A ty pięknie, jak zawsze. - Spojrzałam na swoje krótkie, jasne szorty z modnie wystającymi kieszonkami, wsadzoną do nich, białą koszulkę Jack'a Daniells'a i szare converse'y. We włosach zaplecionych w warkocz, miałam pasującą do całego outfitu bandamę. 
- Dziękuję. - chwyciłam chłopaka za rękę i wyprowadziłam go z sypialni. W kuchni pożegnaliśmy się z jego mamą, Patricią, która niestety nie mogła iść z nami bo miała dużo pracy, ale mocno trzymała za syna kciuki.
- Mamy wiele szczęścia, że castingi są tak blisko. - zauważył Zayn.
- Mówię ci, to jest znak! Będziesz sławny. - zapiszczałam uradowana.
- W takim razie ty też będziesz sławna. - przytuliłam chłopaka i cmoknęłam go delikatnie w usta. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy kopnęłam go w tyłek, życząc powodzenia. 
  Siedzieliśmy w poczekalni 4 godziny, z kubkami kawy ze Starbucks'a w rękach, kiedy w końcu zostało wywołane imię mojego chłopaka. Z bijącym sercem weszłam za kulisy, żeby dodać mu wsparcia i móc obserwować jak mu idzie. Mulat, zdrętwiały z nerwów stanął na scenie i przedstawił się jurorom. Pokazałam kciuki w górę, żeby dodać mu nieco otuchy. Malik zaśpiewał piosenkę 'Let Me Love You' na prawdę dobrze. Byłam z niego dumna, a kiedy wszyscy jurorzy byli na 'tak' nie posiadałam się z radości. Kiedy już myślałam, że chłopak do mnie podejdzie, on do mikrofonu podziękowałam mi za wsparcie i wyznał, że mnie bardzo kocha. W tym momencie nie byłam niczego bardziej pewna, niż tego, że będziemy razem już na zawsze. Niestety się myliłam....

~♥-♥-♥-♥-♥-♥~
  - Mike! - zapłakana wpadłam do pokoju brata. - Mike, Zayn o wszystkim wie! Nie wiem kto mu wygadał, nie mam pojęcia, ale pokłóciliśmy się  przed jego półfinałowym występem. Powiedział, że nie chce mnie znać. - Przetarłam oczy rękawem kremowego, kaszmirowego swetra. Chłopak siedział w bezruchu oglądając występ mojego byłego na żywo w telewizji.
- Jedyną osobą, która wiedziała, oprócz nas oczywiście, była Melanie..- zaczął powoli.
- Myślisz, że mu podkablowała ? Ale dlaczego ? Przecież minęło już tyle czasu...
- Zerwaliśmy wczoraj, mówiła, że się zemści, ale nie brałem tego na poważnie.
- Suka!- wykrzyknęłam, kopiąc ze złości w kant łóżka. - Mieliśmy być razem już zawsze. - zaczęłam głośno płakać. Brat objął mnie ramieniem.
- Wszystko się jakoś ułoży. Głowa do góry, mała.
- Nie, powiedział, że jestem taka sama jak wszystkie, a na koniec dodał, że nie mam uczuć i że tak na prawdę pewnie nigdy go nie kochałam. Nie chciałam, żeby  to się tak potoczyło, ale jak miałam zwrócić na niego swoją uwagę, jak ? Był ślepo zapatrzony w nią.
- [T.I], na pewno niedługo się ogarnie i zobaczył co stracił, przecież cię kocha.
- kochał..
- Wróci. Trzeba być dobrej myśli.

~♥-♥-♥-♥-♥~

  Zamyślona, szłam zatłoczoną ulicą Londynu, ze słuchawkami w uszach. Słuchałam skocznej piosenki, znanego na całym świecie boysbandu, o tytule 'Back for you'. Przeczekałam czerwone światło i szybko przebiegłam przez pasy. Śpieszyłam się na casting do komedii, która zapowiadała się dość obiecująco. Z przykrością wsłuchiwałam się w słowa wyśpiewywane przez Malika. 

Zayn zmienił temat. Mówił o swojej ulubionej piosence, której niestety nie kojarzyłam, więc poprosiłam, żeby mi ją zanucił.
- Ej.. a nie myślałeś, żeby iść do X-Factora ? - zapytałam, zachwycona płynną barwą jego głosu.

  Oczy zaszły mi łzami. Wspomnienia tak bardzo bolały. Minęło już tyle czasu, a ja wciąż nie potrafiłam o nim zapomnieć. Przebiegłam przez ulicę i gwałtownie skręciłam w boczną ulicę. Niestety, nie przewidziałam, że oprócz mnie po Londynie poruszają się jeszcze inni ludzie, co skutkowało zderzeniem się z innym przechodniem.
- Najmocniej przepraszam, nie zauważyłam cię.. Zayn ? 
- [T.I] ?
- Przepraszam, ja.. śpieszę się..- otrzepałam jeansy z pyłu ulicznego i szybkim krokiem minęłam mulata. Chłopak złapał mnie za ramię.
- Poczekaj. - odwróciłam się, wpatrując się prosto w oczy Malika, które przepełnione były.. bólem ?
- [T.I] ja na prawdę za tobą tęsknię, mimo wszystko. Próbowałem zapomnieć, próbowałem z całych sił, ale nie mogę być z nikim innym, tylko z tobą. Nie chcę cię stracić, nie potrafię bez ciebie..- nie pozwoliłam mu dokończyć, tylko delikatnie pocałowałam jego usta. Z czasem nasz pocałunek stawał się co raz bardziej namiętny, wyrażał wszystko co chciałam mu przekazać. 
  Czułam się wtedy tak samo, kiedy po raz pierwszy się przytuliliśmy, pocałowaliśmy, kiedy zaczęliśmy się spotykać. To uczucie było tak silne. Uśmiechnęłam się do chłopaka i jeszcze raz przeprosiłam go za wszystko. Nikt nie był wstanie zrozumieć ulgi, jaka przepełniała mnie całą.
  A jednak moja historia znalazła szczęśliwe zakończenie. ♥ 






_______________________________

Coś ostatnio zbyt często dodaje imagine'y XDD nie będę się rozpisywać, bo nie ma po co ;) mam tylko nadzieję, że się Wam podobało. Życzę wszystkim miłego wieczorku :*

ily ♥ 



wtorek, 15 lipca 2014

#3 pt. 2 | Niall Horan

<jeżeli ktoś chciałby dedyka, to proszę zgłosić się w komentarzach pod najnowszym postem. dziękuję! ;) >
__________________________

- To.. "zgoda" ? - zapytał chłopak, przyglądając mi się badawczo. Roześmiałam się, bo poczułam się trochę jak za czasów podstawówki, kiedy to co chwila się z kimś kłóciłam, a  po paru minutach godziłam.
- Tak. - odparłam, praktycznie bez namysłu.
- Super. Tak szczerze to myślałem, że nie przyjdziesz... - zaczął Horan, ale mu przerwałam.
- Zaraz, zaraz.. skąd wiedziałeś, że [I.T.N.P] mnie zaprosiła ? 
- Ja ją o to poprosiłem. - zaczął blondyn, a jego policzki oblał rumieniec. Wyglądał słodko. Po raz pierwszy widziałam go zmieszanego i widocznie zawstydzonego.
- Ale po co ? - drążyłam temat.
- Uznałem to za dobrą okazję do "zakopania toporu wojennego". - Roześmiałam się. Ten chłopak, siedzący obok mnie na schodach, podczas jego własnej imprezy halloweenowej, wcale nie przypominał Niall'a Horan'a.
- I chyba ci się udało. Dobra, wracaj do środka, pewnie mnóstwo osób na ciebie czeka. 
- Tak szczerze to rozsiedziałem się i niezbyt chce mi się wracać. Chodź, pokażę ci coś. - Horan wstał i zszedł ze schodów. Podążyłam za nim.
  Wyszliśmy na ulicę. Prawdę mówiąc Mullingar nocą wygląda najpiękniej. Lampy uliczne dają niewielkie, jakby przygaszone, światło. Panuje niewielki ruch, jest bardziej pusto i spokojnie.
  Blondyn poprowadził mnie w ciasną uliczkę, a potem kolejną i kolejną aż w końcu znaleźliśmy się na obrzeżach miasta. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, poznając się wzajemnie. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że Nialler, podobnie jak ja uwielbia film "Trzy metry nad niebem", nie lubi chodzić w japonkach i niechętnie czyta książki. 
- A jakiej muzyki słuchasz ? - Zapytałam zaintrygowana. 
- Teoretycznie wszystkiego co wpada w ucho, ale lubię też czasami sam sobie pośpiewać. 
- Ohh, kolejna rzecz, która nas łączy! Ja też śpiewam.. pod prysznicem. Mojej siostrze niestety się to nie podoba. Zawsze krzyczy "Zamknij się, nie umiesz śpiewać!" - Zachichotałam. 
- Mam tak samo! - Wykrzyknął. - Ale wiesz każdy śpiewać może, tylko nie każdy chce tego słuchać. - parsknęłam śmiechem. To zabrzmiało jak jakaś sentencja wyrecytowana z encyklopedii, czy coś równie bzdurnego. 
  Po prawie godzinnym spacerze dotarliśmy do celu. Znajdowaliśmy się na niewielkim wzniesieniu, oddalonym od miasta o kilkanaście minut drogi. Panował tu nieopisany spokój, nie było słychać nic, prócz naszych kroków. Z tego miejsca widać było całe Mullingar! Wyglądało ono tak pięknie. Rozejrzałam się dookoła. Było prawie ciemno, jedyne światło dawały jasne punkciki w budynkach i lampy uliczne miasta. 
- Tu jest tak...
- ..cicho.
- Dokładnie! - klasnęłam w dłonie. - skąd wiedziałeś o tym miejscu ? Wydawałeś mi się jednym z tych chłopaków którzy nie interesują się niczym, oprócz dziewczyn i imprez.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - Niall uśmiechnął się w inny sposób niż zazwyczaj. Był to bardziej szczery niż sarkastyczny uśmiech. - Często tu przychodzę. Lubię czasami pobyć sam, z dala od tego wszystkiego. - wskazał głową w stronę miasteczka. - Czuję się wtedy wolny. Jakbym nie miał żadnych problemów. Liczy się tylko to miejsce. Totalny luz. 
- Faktycznie, tak spokojnie. - usiadłam na chłodnej trawie i spojrzałam w górę. Księżyc w pełni przysłoniły chmury, ale na niebie widniało wiele innych, jasnych punkcików. - Jak mi powiesz, że przy okazji wpatrujesz się w gwiazdy i nadajesz im własne nazwy to ci nie uwierzę! - zaśmiałam się głośno. Ten chłopak co raz bardziej mnie zaskakiwał. 
  - Tego niestety nie robię, ale kiedyś trzeba zacząć, nie ? - Horan położył się na trawie, tuż obok mnie i wskazał na niebo. 
- To jest gwiazda Brytney Spears! - zasłoniłam dłonią usta, bo nie wiedziałam, czy mówi na serio, czy nie i nie chciałam go urazić. 
- No co ? Mimo swojego wieku Brytney jest nawet ładna.
- Jasne, jasne. To teraz moja kolej... Widzisz tą jakby czerwoną ? To gwiazda mamy, a te dwie obok to taty i moja, no i oczywiście naszego psa.. słabo ją widać, bo jest trochę oddalona od naszych trzech, ale jak się wpatrzysz to zobaczysz.
- W takim razie ta migająca jest moja.
- To jest samolot głąbie.- z trudem powstrzymywałam śmiech.
- Jak to ?
- Przemieszcza się, tak to. - Niall uderzył się ręką w czoło.- Faktycznie. To w takim razie ta duża, obok księżyca jest gwiazdą prawdziwej przyjaźni. - Położyłam się na trawie, żeby ją lepiej zobaczyć. 
- Jest śliczna. Ta malutka obok niej to gwiazda [I.T.N.P].
- A ta jest twoja. - Chłopak wskazał na niewielki, nieco oddalony od reszty punkcik. 
- Moja ? - zapytałam, przyglądając się mu badawczo. 
- Tak, bo jest taka jak ty. Niepozorna. Niewidoczna. A jak się jej lepiej przyjrzysz to zobaczysz, że jest piękna sama w sobie.
- Niezły tekst, znalazłeś w necie ? - zaśmiałam się nieco zbita z tropu. Nialler również.
- Niestety, madmoiselle, ale nie. Sam to wymyśliłem. - pokręciłam głową z niedowierzaniem, ale i z zachwytem.
- No, No.. jestem pod wrażeniem, mosieur Horan. 
- [T.I] patrz! Spadasz z nieba! 
- No weź, ten tekst jest akurat oklepany.
- Nie, ja na serio! Spadasz z nieba! - Spojrzałam na niebo, moja gwiazda faktycznie leciała w dół.
 -Pomyśl życzenie.- Wyszeptałam. - Już ?
- Tak.
- Jak myślisz ? Spełni się ?
- Nie wiem, sprawdźmy. - Po tych słowach, chłopak przysunął swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Nie opierałam się, z żalem stwierdziłam, że jego nie da się nie lubić. Dlaczego do cholery on był taki idealny ? 
- Spełniło się. - stwierdził po chwili, odsuwając swoją twarz, a potem się uśmiechnął. - A co z twoim życzeniem ?
- Też się spełniło. - wyznałam nieśmiało, a potem przysunęłam się bliżej chłopaka.
- To będzie nasza gwiazda. - powiedział, wskazując na dwa, prawie nachodzące na siebie punkty i objął mnie ramieniem.
  Po kilku minutach postanowiliśmy, że czas się zbierać i zakończyć imprezę. Szliśmy za rękę, rozmawiając na wiele tematów. Jak widać między miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka granica.





_________________________________

Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, że imagine jest taki krótki. Chciałam napisać więcej, ale jakoś tak wyszło, że zakończenie się samo wymyśliło XDDD mam nadzieję, że się Wam chociaż troszkę podoba ^^ następny planowany Imagine będzie z Zaynem z dedykacją dla @KsiężniczkaZayna*-*

miłego wieczorku wszystkim i (łan)dajrekszonowych snów, love u all. 
Ahh.. no i najmocniej przepraszam, jeśli gdzieś wkradł się jakiś błąd, albo dwa, ale jestem już zmęczona i trochę mnie boli głowa, więc zamykam laptopa ;)



poniedziałek, 14 lipca 2014

#2 pt. 1 | Niall Horan

 Imagine dedykowany Ann Horan ;* hope ull like it x

______________________________________ 

Leżałam na łóżku, czytając nowy numer mojego ulubionego magazynu 'Teen Vogue', kiedy niespodziewanie zadźwięczał mój iphone. Było już grubo po północy, więc zdziwiona podniosłam telefon z nocnej szafeczki.
Masz jedną nową wiadomość od; [I.T.N.P]
Kliknęłam na migającą kopertę. W sms'ie przyjaciółka zaproponowała mi wyjście na halloween'ową imprezę w przebraniach. W sumie brzmiało to całkiem nieźle, ale osoba, która była organizatorem przyjęcia, szczerze mówiąc, działała mi na nerwy. 
  Niall Horan był chyba najbardziej zarozumiałym chłopakiem w całym Mullingar. Po prostu nie mogłam znieść samej jego osoby i sarkastycznego uśmieszku, który praktycznie nie znikał z jego twarzy.
Jednak miałam już dość ciągłego przesiadywania wieczorami w domu, więc zmusiłam się do przyjęcia zaproszenia. W sumie i tak miała to być impreza w przebraniach więc nie będę musiała go w ogóle oglądać. 
  Szybko odpisałam [I.T.N.P] że spotykamy się jutro o 20;00 pod moim domem i poszłam spać. 

~♥-♥-♥-♥~ 

- Wyglądasz świetnie!- pochwaliłam strój przyjaciółki, która przebrana była za czarownicę. Ja natomiast ubrana byłam w niezwykle obcisły, ciemny kostium kobiety kot. Na twarzy miałam maskę, więc ciężko było mnie rozpoznać. 
  Przekroczyłyśmy granicę posesji Horan'ów i naszym oczom ukazała się dosyć duża grupa tańczącej młodzieży na werandzie przed domem. Okna były pootwierane, a Rihanna ryczała z głośników, co świadczyło o tym, że reszta część imprezowiczów bawi się w środku. Drzwi wejściowe były otwarte na oścież. Wślizgnęłyśmy się do środka, mijając kilku pijanych już chłopaków. Na nasz widok zamruczeli i rzucili kilka niewybrednych komentarzy, których nawet lepiej nie będę cytować.
 Jak to miałyśmy w zwyczaju, na samym początku podeszłyśmy do stolika z napojami i wzięłyśmy po piwie na 'dobry początek'. Co raz więcej ludzi wpraszało się na przyjęcie, więc po godzinie cały dom Horan'ów był opanowany przez młodzież w imprezowych nastrojach. Razem z [I.T.N.P], trzymając puszkę z napojem, kołysałam się w rytm nowej piosenki J Lo i Pitbulla. 
  Po chwili ktoś wpadł na mnie, boleśnie szturchając mnie w bok. Całą zawartość opakowania wylądowała na mnie. Super.
- Uważaj jak łazisz, frajerze!- Wykrzyknęłam zdenerwowana, starając się zetrzeć rękoma klejący napój z kostiumu. 
- Może grzeczniej ? - odburknął nieznajomy, posyłając mi lekceważące spojrzenie. Ogólnie rzecz biorąc to ten 'nieznajomy' był dość dobrze mi znanym, aroganckim nastolatkiem o blond włosach..
- Grzeczniej ? Przez ciebie całe spodnie mi się lepią!
- No przepraszam, w kuchni jest ręcznik papierowy, idź i się wytrzyj. 
- O nie, nie, nie, nie, nie, NIE. To wszystko twoja wina, więc ty przyniesiesz mi ręcznik, Niall. - odparłam tonem, nie znoszącym sprzeciwu. Kiedy Irlandczyk się oddalał usłyszałam pare przekleństw skierowanych pod moim adresem, ale prawdę mówiąc ani trochę mnie one nie przejęły.
  Rozejrzałam się po pomieszczeniu. [I.T.N.P] zniknęła gdzieś w tłumie tańczących, pozostawało mi już tylko czekać na blondyna, chociaż wątpiłam, że w ogóle się pojawi. Jednak chwilę później zobaczyłam jak znienawidzony chłopak przeciska się w moim kierunku, z ręcznikiem papierowym w ręku. Bez słowa wyrwałam mu przedmiot  i wymaszerowałam przed dom, gdzie było trochę luźniej i ciszej. Usiadłam na schodkach, przy patio i ściągnęłam maskę. Zaczęłam starannie wycierać kostium, mimo, że przeszła mi już ochota na zabawę. Jak zwykle rozkapryszony książę musiał wszystko zepsuć. Trzeba było zostać w domu i urządzić sobie wieczór filmowy, niż ładować się na imprezę, która z góry wydawała się porażką. 
  Poczułam jak schód, na którym siedziałam, lekko się ugina. Świadczyło to o tym, że mam towarzystwo, a dokładniej nieproszonych gości. Byli to ci sami chłopcy, których mijałam wchodząc do domu. Byli już nieźle zalani. Bękotali coś o moim kostiumie i o tym, że chętnie pomogą mi go wyczyścić. Za taką pomoc bardzopiękniedziękuję. Później zaczęli mnie obejmować, lub szturchać, co zaczęło mi się już mniej podobać. Wstałam, żeby oddalić się od tych świrów, ale jeden z nich chwycił mnie za nogę, co skutkowało dosyć bolesnym upadkiem. 
  Na szczęście specyficzne "zabawy" osiemnastolatków przerwał chłopak, który kazał im zjeżdżać. Niestety, albo dla mnie stety, Niall Horan, jako jeden z najpopularniejszych uczniów z pobliskich liceów, miał dosyć dobrą pozycję społeczną i nawet zalani frajerzy bali się mu sprzeciwić. 
- Mogę się dosiąść ? - zapytał z nieśmiałym uśmieszkiem na twarzy. W odpowiedzi przysunęłam się bliżej balustrady.
- Przepraszam za tą całą akcję z kostiumem. - zaczął Horan. Zaraz, zaraz.. czy on mnie PRZEPROSIŁ ? 
- No, no.. muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem, nie wiedziałam, że znasz to słowo. - uśmiechnęłam się szeroko. - Dzięki.
- Nie ma sprawy, nie chcę żadnych kłótni na mojej imprezie roku. - Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Może Niall nie był jednak taki zły jaki się wydawał ?



_______________________________

Prosz bardzo ;3 pierwsza, z planowanych dwóch części już jest! Przepraszam, że dodałam dopiero teraz, ale ten dzień był zwariowany i dopiero wieczorem znalazłam chwilę na dodanie jakiegoś posta. Jestem pół żywa, więc istnieje możliwość, że będzie kilka błędów w tekście, oczywiście pisząc staram się ich uniknąć, ale nigdy nic nie wiadomo :) 

Mam nadzieję, że imagine przypadł Wam do gustu, love you all :) x

niedziela, 13 lipca 2014

#1 | Harry Styles

-Mamo! Mamusiu! - dziewięcioletnia dziewczynka, o imieniu [T.I] biegała po lesie, z malującym się przerażeniem na twarzy. Znajdowała się w Holmes Chapel, miejscowości, do której przyjechała z rodzicami na kilka dni wakacji. Od kilkunastu minut szukała swojej rodzicielki, czując co raz większy strach.
- Mamo!- [T.I] poczuła jak łzy napływają jej do dużych, błękitnych oczu. Cisza. " A jak mamusia zostawiła mnie tu samą ? " 
  Zrobiło się zimno. Słońce przysłoniły deszczowe chmury. Dziewczynka usiadła zrezygnowana pod dużym drzewem i zaczęła płakać. Po chwili usłyszała czyjeś kroki. Podniosła się z ziemi z nadzieją, że rodzice po nią wrócili. Jednak myliła się. Jej oczom ukazał się niewysoki, może starszy o rok, chłopiec. Podszedł do [T.I] i złapał ją za rękę.
- Nie płacz, pomogę Ci się stąd wydostać. Jestem Harry. - powiedział, uśmiechając się ciepło. Wyprowadził dziewczynkę z lasu. Mama podbiegła do córeczki i mocno ją przytuliła. [T.I] chciała podziękować Harry'emu, ale kiedy wyrwała się z objęć rodzicielki, jego już nie było.

~♥-♥-♥-♥~

  - Tak mamo, poradzę sobie.- Uśmiechnęłam się do rodzicielki i podniosłam z ziemi fioletową walizkę. Kobiecie oczy zaszły łzami. 
- Będę za tobą bardzo tęsknić. Nie chcę zostać tutaj sama. 
- Nie będziesz sama, mamo. Będziemy utrzymywać stały kontakt. Obiecuję. - przytuliłyśmy się do siebie. Też się lekko wzruszyłam. Zastanawiałam sobie, jak ona sobie poradzi bez Taty i beze mnie. Ale jednego byłam pewna; moja rodzicielka była najsilniejszą kobietą na świecie. 
- Wszystko będzie dobrze. To tylko kilka dni.- Wyszeptałam i wyrwałam się z uścisku. 
  Gdzie się udawałam ? Do babci, która bardzo potrzebowała  pomocy w domu. Były wakacje, więc obiecałam, że się zjawię, bo miałam sporo wolnego czasu. Babcia mieszkała w miejscowości, w której już kiedyś byłam, dokładnie osiem lat temu. Holmes Chapel. 
   Już pół godziny później siedziałam w autokarze jadącym w kierunku Cheshire. Pachniało tu niezbyt przyjemną mieszanką potu i rozlanego Gotarade'u. Wyciągnęłam z kieszeni poobijany telefon i napisałam kolejnego sms'a do mamy, że wszystko jest w porządku, jednak droga bardzo mi się dłużyła. W końcu, późnym popołudniem dojechałam do celu. 
  Babcia czekała na mnie na stacji autobusowej. Na mój widok uśmiechnęła się szeroko. Uścisnęłam Nanę na powitanie.
- Jak się masz, słoneczko? - zapytała starsza kobieta, odbierając mój bagaż.
- W porządku. A co u Ciebie, Babciu ?
- Nie jest źle, ale pomoc tak czy inaczej mi się przyda.
- Jasne, przecież po to tu przyjechałam!
  Po kilkunastu minutach dotarłyśmy do niewielkiego domku, położonego na obrzeżach miasteczka. Był to dość zadbany, niezwykle stary budynek z niewielką, rozpadającą się już werandą. Weszłam do środka i od razu moje nozdrza uderzył ostry zapach kwiatów. Nic się nie zmieniło.
- Jak dawno tu nie byłam. - wyszeptałam, chyba bardziej do siebie niż do Nany. Udałam się do ciasnego pokoiku na pierwszym piętrze, który uznawany był za gościnny. W pośpiechu rozpakowałam swoje rzeczy i wzięłam szybki prysznic.
  Ubrana w ,o rozmiar za dużą, koszulkę z logiem Batmana i jeansowe spodenki zeszłam do kuchni. Babcia siedziała przy stole, wpatrzona w okno. Na mój widok rozchmurzyła się nieco.
- Siadaj kochanie, zrobię ci herbatę i poopowiadasz co tam u was słychać.

~♥-♥-♥-♥~

  Było nieco po 20, kiedy postanowiłam wyjść na chwilę i rozglądnąć się po okolicy. Wiele w moim życiu się zmieniło. Zmarł tata, brat wyjechał na studia, zdechła ukochana rybka, jednak to miejsce pozostało właśnie takie jakie miałam je w pamięci.
Szłam skupiona, rozmyślając nad tym co było. Nie pamiętałam dokładnie mojej poprzedniej wizyty tutaj, jednak miałam jakieś przebłyski w pamięci. Kojarzyła mi się uśmiechnięta twarz jakiegoś chłopca, jednak nie wiedziałam z czym ona jest związana. W końcu doszłam do lasku, który dość dobrze kojarzyłam. Zabrała mnie do niego mama, bawiłyśmy się w chowanego.
Usiadłam na skraju lasu, a głowę oparłam o duże drzewo. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i wsłuchałam się w stonowany odgłos, który wydawał wiatr. W pewnym momencie usłyszałam trzask gałązki, jakby pod czyimiś butami. Rozejrzałam się niespokojnie. Nikogo nie zauważyłam. Postanowiłam więc się odprężyć, jednak nie trwało to zbyt długo, ponieważ kątem oka, zauważyłam jakiś cień przemykający nieopodal. Wstałam z ziemi i jeszcze raz się rozglądnęłam. Nic. Coś mi mówiło, że powinnam wracać, więc ruszyłam w stronę domu. Nie minęła minuta, kiedy usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Przyśpieszyłam. Kroki nie ustawały. Zaczęłam biec. Nieznajomy dotrzymywał mi kroku. W końcu, nieźle już przerażona, odwróciłam się za siebie.
  Moim oczom ukazał się średniego wzrostu chłopak z lekko kręconymi, brązowymi włosami. Wydawał się znajomy. Dziwne.
- Dlaczego mnie śledzisz ? - Zapytałam nieco spokojniejsza.
- Ja wcale nie chciałem żeby to tak wyglądało, po prostu poszedłem pobiegać. Wiesz, wieczorem Holmes Chapel wygląda najlepiej.. Czekaj.. Ja cię kojarzę..
- A wiesz, że ja ciebie też ? To bardzo dziwne, ale wydaje mi się, że już się kiedyś widzieliśmy.
- Jestem Harry. - Chłopak podał mi rękę, uśmiechając się od ucha to ucha. Wtedy wspomnienia wróciły do mnie ze zdwojoną siłą. Klasnęłam w dłonie.
- Harry! To na prawdę ty!- uścisnęłam bruneta, który wydawał się być zbity z tropu. - Kiedy miałam 9 lat byłam tutaj z rodzicami, a Ty pomogłeś mi ich odnaleźć bo zgubiłam się w lesie.
- Czekaj.. jak masz na imię ?
- [T.I]
- [T.I]! Faktycznie! Myślałem, że już nigdy się nie spotkamy. Co tutaj robisz ?
- Przyjechałam do babci na jakiś czas. A ty zapewne tutaj mieszkasz.
- Zgadza się.  - Popatrzyłam na zegarek.
- Cholera, muszę iść, Nana prosiła żebym pozmywała naczynia po kolacji i na śmierć o tym zapomniałam.
- Nie ma sprawy.. zobaczymy się jeszcze ?
- Oczywiście, że tak! Mieszkam tu niedaleko, trzeci dom za tym zakrętem. O, tam.
- Wpadnę jutro.
- Byłoby super. - Zarumieniłam się nieco i pożegnałam z kolegą. Coś mi mówi, że to będą najlepsze wakacje w moim życiu, a Harreh odegra w nich dość dużą rolę.

~♥-♥-♥-♥-♥~ 

  Obudziłam się około godziny dziewiątej, ziewnęłam przeciągle i postanowiłam wstawać. Poczłapałam do kuchni, w której już siedziała Nana, przy kubku porannej kawy.
- Dzień dobry, Babciu. - Przywitałam się.
- Cześć, słoneczko. Jak się spało ?
- Świetnie, a tobie ?
- Spałam o wiele spokojniej niż zazwyczaj, cieszę się, że chociaż przez jakiś czas, ktoś będzie ze mną mieszkał. Skarbie, zaraz muszę wyjść na zakupy, zajmiesz się w tym czasie moim ogródkiem ? Trzeba wypielić chwasty i takie tam.
- Oczywiście. - powiedziałam i zabrałam się do przygotowywania śniadania. Obie zjadłyśmy tosty z serem i wypiłyśmy po kawie. Wróciłam do pokoju, żeby zaścielić łóżko. Wyjęłam z walizki szare, wygodne dresy i białą bluzkę z cienkimi, granatowymi paseczkami. Po wykonaniu porannej toalety, zwarta i gotowa, udałam się do "pracy".
  Zaczęłam od wypielenia chwastów, a było ich więcej niż myślałam. Widać, że nikt nie zajmował się ogródkiem od dobrych paru tygodni. Było południe, a ja nie widziałam na razie końca w porządkach ogródka Babci.
- hej hoo!- usłyszałam radosny, znany mi już, głos.
- Harry! Chodź, jestem tu! - wykrzyknęłam, nie odrywając się od mojego zajęcia. Chłopak przeskoczył przez niewysoki płotek i podbiegł do mnie.
- Co tam porabiasz ?
- Ahh, próbuję ogarnąć ogródek babci, ale to nie takie proste.
- Pomogę Ci. - zaproponawał Hazz. Ucieszyłam się, że szybciej skończę.
  Świetnie bawiliśmy się, podczas pracy. Końcowy rezultat był świetny! No, oprócz naszych brudnych ubrań i twarzy umazanych ziemią, bo na końcu postanowiliśmy urządzić sobie bitwę na grudki gliny.
- Strasznie ci dziękuję, Harreh. - uścisnęłam chłopaka i poczułam przyjemne mrowienie po całym ciele, kiedy chłopak również mnie przytulił. 
- Chodź, pójdziemy się umyć. - Szliśmy, śmiejąc się głośno, bo miny mijających nas mieszkańców miasteczka były na prawdę bezcenne. Doszliśmy do niewielkiego jeziorka, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi. Zatrzymałam się na chwilę. Widok był na prawdę piękny, 
  - Wskakuj! - Zawołał Loczek, mijając mnie i z impetem wbiegając do wody. Zrobiłam minę w stylu " are you fucking kidding me ?" ale moje niezdecydowanie nie trwało długo, bo Styles ochlapał mnie wodą, więc tak czy inaczej ubrania i tak były przemoczone. Powoli zanurzyłam się w chłodnej wodzie i rozglądnęłam niepewnie w poszukiwaniu Harry'ego, ale nigdzie go nie widziałam. W pewnym momencie coś, albo raczej ktoś chwycił mnie za nogę i wciągnął pod powierzchnię wody. Wyszarpnęłam się z uścisku chłopaka i zaczęłam go podtapiać śmiejąc się głośno. Później on ochlapał mnie, a ja oczywiście nie pozostawiałam mu dłużna, więc za każdym razem oddawałam ze zdwojoną siłą. 
  Bawiliśmy się świetnie aż do wieczora. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy, więc musieliśmy wracać. Szliśmy za ręce, sama nie wiem dlaczego. Czułam niezwykłą więź z tym chłopakiem, jakbyśmy byli przyjaciółmi od lat. Kiedy dotarliśmy do domku babci, Harry niespodziewanie, delikatnie mnie pocałował. Stałam przez chwilę zdezorientowana, zbita z tropu ale po chwili oddałam pocałunek. Na koniec przytuliliśmy się do siebie i umówiliśmy na kolejne spotkanie.
  Przeszczęśliwa weszłam do domu i przez cały wieczór myślałam tylko o nim.







------------------------------------------

Tadaaaaam! mój pierwszy imagine gotowy ;D na pewno wiele mu brakuje, ale mam nadzieję, że chociaż trochę przypadł wam do gustu. Życzę wszystkim wspaniałego wieczorku! ;)

loveya